niedziela, 8 czerwca 2014

Czerwień i błękit

 Gdy wjechaliśmy do ciemnych korytarzy róg Hasana zaczął świecić czystym światłem. Zobaczyłam najgorszy obraz w moim życiu. Zesztywniałam na kilka sekund, Hasan nerwowo przystanął. Znajdowaliśmy się w szerokim, kamiennym korytarzu. Po kamieniach tworzących ściany strużkami ściekała krew. Z sufitu zwisały w różnych odległościach haki z różnymi częściami ludzi. Tuż obok mojej głowy dyndała pożółkła dłoń. Hasan parsknął, ale ja ze strachu wciąż sztywno siedziałam na jego grzbiecie i próbowałam nie krzyczeć. Zacisnęłam dłoń na pierścionku ofiarowanym przez Jima. Muszę jechać dalej albo zostanę tu na zawsze. 
 Posuwaliśmy się wolno stępem. Z każdym krokiem jednorożca korytarz był coraz bardziej przerażający. Ludzkie organy na hakach to pikuś w porównaniu z zwisającymi na pętlach ciałami odzianymi w czarne szaty. Krew już nie tylko ściekała ze ścian, ale także płynęła wartkim strumieniem po kamiennej podłodze. W dodatku Hasan przystawał niespokojnie, jakby czekał aż z niego zsiądę i z ucieknę z krzykiem. Nagle wzrok przysłoniło mi coś czarnego. Zaczęło oplątywać moją głowę. Hasan zarżał i przyspieszył, co wcale mi nie pomagało, bo to coś ciągnęło mnie w swoją stronę i ostatnimi siłami przytrzymywałam się grzbietu jednorożca. Z całej siły uderzyłam ręką w miejsce gdzie powinien być napastnik. Poczułam jak silna dłoń zamyka się na moim nadgarstku. Zaczęłam panikować. Próbowałam wyrwać dłoń z uścisku, ale był zbyt mocny. Hasan stanął i tylnymi kopytami próbował mi pomóc zwalczyć przeciwnika. Mój strach potęgował fakt, że nic nie widziałam. Zaczęłam krzyczeć jak opętana, ale mój krzyk nijak przedzierał się przez kokon. Poczułam jak to coś wzmacnia sploty. Traciłam możliwość oddychania. Wolną ręką próbowałam rozszerzyć materiał, ale to nic nie dało. W momencie gdy czułam się tak, jakbym odpływała z tego świata, sploty poluźniły się. Gdy tkanina opadła z mojej głowy dałam mocną łydkę Hasanowi. Musimy stąd jechać. Galopem. Cwałem. Mój mózg szaleńczo obmyślał miliony planów jak uciec. Ale jednorożec nie reagował na łydki. Powtórzyłam sygnał, ale on dalej stał w miejscu. Czułam jak dłonie zaczęły mi się pocić. Zwierzak był zwykle posłuszny i wyczuwał niebezpieczeństwo. Mocno kopnęłam go w boki piętami. Hasan tylko obrócił łeb z moją stronę i skulił uszy. 
- Rusz się do cholery! - krzyknęłam. Zwykle starałam się ukrywać te bardziej gwałtowne emocje, ale nie tym razem. 
- Arooso, nie denerwuj się - powiedział ktoś stojący za mną. Znałam ten głos, w dodatku bardzo dobrze. 
 James Syriusz Potter, lat 15, syn Harr'ego Pottera i Ginevry Potter, Gryfon, pałkarz.
 Chłopak stanął przy pysku Hasana i pogłaskał go po chrapach. Dlatego Hasan nie reagował na moje sygnały. Wiedział, że zagrożenie minęło. James bardzo się zmienił. Jego włosy urosły i jeszcze bardziej ściemniały, a ręce były pokryte bliznami. Ale największa zmiana wystąpiła w jego oczach. Normalnie były niebieskie, błękitne, później w pokoju stały się czerwone, a teraz... Teraz wyglądał jak wściekły pies husky. Jedno oko miał wściekle czerwone, a drugie czysto błękitne. 
- Co ci się stało? - zapytałam niepewnie.
- Nie teraz - powiedział i wsiadł za mnie na Hasana - Zaraz zacznie nas gonić całe stado.
- Całe stado czego?! - pisnęłam. Odwróciłam twarz w kierunku Jamesa. Jego twarz miała nienaturalny, jak dla niego, spokojny wyraz. Tylko to jedno oko psuło cały obrazek. Przeniosłam wzrok z jego twarzy na korytarz. Odziane w czarne szaty postacie ściągały grube sznury z szyj i upadały na posadzkę. Myślałam, że zostaną niegroźnymi dywanami, ale one wstawały i zaczynały nas gonić. Z przerażenia znów cała zesztywniałam, więc to James, a nie ja, dał łydkę Hasanowi. Szybko złapałam grzywę zwierzęcia, po chwili poczułam jak Potter złapał mnie w talii. Zupełnie zapomniałam, że nie potrafi jeździć. 
 Cwałem przemierzaliśmy korytarz. Wisielce leciały za nami. Wyciągały długie, szkaradne ramiona w naszą stronę. Jeden z wisielców wpadł na drugiego. Czarne szaty opadły na podłogę i istotny znikły. Poczułam, że James puścił mnie jedną ręką. Jeśli spadnie mam małe szanse na uratowanie przyjaciela, pomyślałam. 
- Confringo! - krzyknął. Zaklęcie nic nie dało, wisielce goniły nas dalej. 
 Zaraz, zaraz. Skąd James ma różdżkę?
 Cmoknęłam i Hasan przyspieszył. Nie mógł rozwinąć pełnej predkości z dwiema osobami na grzbiecie, ale czułam, że starał się jak tylko mógł.
- Immobilus! - Wisielce znieruchomiały. Myślałam, że już przestaną być naszym problemem. Myliłam się. Po kilku sekundach otrzeźwiały i jeszcze zacieklej zaczęły nas gonić. 
- Zakazane! - krzyknęłam. Może jedno z nich nas uratuje? Przez chwilę słyszałam tylko tętent kopyt,
- Avada Ke... Nie mogę! 
- To się trzymaj! - jeszcze bardziej popędziłam Hasana. - Dasz radę, mały. 
James rzucił jeszcze kilka zaklęć immobilus, co dało nam dość sporą przewagę. Wielkim minusem było jednak to, że wisielce bo każdym przystopowaniu wpadały w jeszcze większy gniew. 
- Zwolnij i powiedz Hasanowi żeby zgasił róg. 
- Po co?
- Możliwe, że są ślepe.
Nie chciało mi się wierzyć w jego teorię, ale z drugiej strony one miały czarne kaptury na twarzach (czy tam były twarze?). Hasan zwolnił do galopu, później do kłusu i w końcu do stępa. Bardzo cicho powiedziałam żeby zgasnął i najwyraźniej zrozumiał, bo w korytarzu zapadła ciemność. Skierowałam go ku ścianie i w milczeniu czekaliśmy na wisielce. Poczułam rękę na ramieniu.
- James? - szepnęłam.
- Co? - zbliżył usta do mojego ucha. Wisielce może są ślepe, ale wątpie czy głuche.
- Czy to twoja ręka? Ta na moim ramieniu.
- Nie.
Z obawą dotknęłam jednym palcem ręki na moim ramieniu. Zimna. 
- Weź to ze mnie. 
Dokładnie gdy to powiedziałam całe trupie ciało spadło na mnie. Z trudem powstrzymałam się od krzyku. Na szczęście James szybko zrzucił ze mnie truchło. Usłyszałam szelest tkanin noszonych przez wisielce. Zastygłam w bezruchu. Istoty przemknęły obok nas nic nie zauważając.
 Byliśmy bezpieczni.


Rozdział dedykowany dla Felicji. Myślę, że taka długość rozdziału Cię zadowala c:
A teraz czas na wyjaśnienia. 
Primo: konie odczuwają ludzkie emocje. Ty się boisz - koń się boi. Nie wierzycie? Przykład z życia. Byłam z przyjaciółką w terenie (we dwie na jedym koniu), dokładniej - w lesie. Trafiłyśmy w jakieś dziwne miejsce - usypane pagórki, pętle na drzewach itp. Jednym słowem czułyśmy niepokój. A nasz kochany koń dzikim galopem (pominę fakt, że jechałam na całkowitym luzie - bez strzemion, luźna wodza) wywiózł nas z tej "strasznej" ścieżki.
Secundno: ten blog zaczęłam pisać gdy wchodziłam do gimnazjum (teraz kończę drugą klasę, proszę się nie śmiać) i nie specjalnie przejmowałam się tym czy coś jest spójne, tak mi się podobało więc tak ma być. Natłok fikcji literackiej. James ma błękitne oczy. Kij wie skąd, ale ma (przypominam, Harry miał zielone, a Ginny niebieskie, nijak to się łączy w błękit).  Więc jeśli znajdziecie jakieś błędy, proszę mi tego nie wytykać palcami, bo ja o tym doskonale wiem.

5 komentarzy:

  1. Trochę mnie zemdliło ze względu na tą krew i części ciał, niestety jestem bardzo wrażliwa na takie sprawy. Nie spodziewałam się żywych trupów, ale dzięki nim przez cały rozdział trzymałaś mnie w napięciu :) Ciekawe co się stało z oczami Jamesa, mam nadzieję, że szybko to wyjaśnisz :)
    No i dziękuję za dedykację! Długość mnie zadowala jak najbardziej, ale ze zniecierpliwieniem czekam na ciąg dalszy!
    Wytykaniem błędów się nie przejmuj, jakbym ja tak pisała w drugiej gimnazjum, dziś nie prowadziłabym bloga z pierdołami, ale dalej z opowiadaniem.
    Życzę weny!
    http://vita-in-terra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na dalszą część :)
    3maj się cieplutko ^^

    Jeżeli ci się spodoba zaobserwuj
    http://moda-ma-zasady.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Dużo akcji :D Fajnie wszystko opisujesz <3 Całe szczęście że zakończenie szczęśliwe XD Czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć! Chciałam poinformować, iż zaszły pewne zmiany w załodze i jako jedyna jestem autorką bloga ocenyopowiadan.blogspot.com usuwam wszystkie posty i Twój blog zostaje na nowo oceniony tym razem przeze mnie. Do końca 2 tygodnia lipca nowo ocena Twojego bloga powinna się pojawić.
    Pozdrawiam, [ocenyopowiadan].
    PS. Mam nadzieję, że nie będzie to sprawiać problemów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog! Wszytko czyta się z taką łatwością!
    Zapraszam!
    http://xoxdaretodreamxox.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń