niedziela, 3 sierpnia 2014

Lyonel

 - To co teraz robimy? - zapytałam niepewnie. 
- Jak to co? Musimy wrócić do pokoju - odpowiedział spokojnie James. Jego spokój mnie w pewien sposób przerażał. To nie był ten James którego ja znałam.
- A co z Rose? - Hasan znudzony tupnął kopytem. 
- Jak co z Rose? 
 W skrócie opowiedziałam mu o tym jak znalazł mnie Jim, o panu Draconie Malfoy'u, pierścionku i o zazdrości Rudej. Na Potterze nie zrobiło to większego wrażenia. Po dłuższej chwili milczenia odwróciłam głowę w jego stronę. Błękitne oko miał zamknięte, czerwone było szeroko rozszerzone. Dźgnęłam go palcem w policzek. Nic. 
 Uwierzcie mi, na prawdę nie jest fajnie siedzieć na jednorożcu w ciemnym korytarzu pełnym krwi, ludzkich organów oraz wisielców, w dodatku z towarzyszem który przestał normalnie funkcjonować, a ty nawet nie masz różdżki.
- James? - dźgnęłam go ponownie. Żadnej reakcji.
- James?! - tym razem w mój głos był przepełniony paniką. Hasan odwrócił łeb i zarżał. Nie podobał mu się ten korytarz i jak najszybciej chciał z niego wyjść. Spojrzałam na swojego przyjaciela. Wyglądał jakby spał z otwartym jednym okiem.
 W oddali zobaczyłam jak wisielec podnosi się z podłogi. Świetnie, nowe towarzystwo w postaci niebezpiecznego dywanu.
 Muszę uciekać.
 Odpięłam pasek, który dostałam od Jim'a. Chwilę to trwało zanim wyjęłam go ze szlufek. Przełożyłam go za Jamesa i z powrotem zapięłam go na sobie, tak by Potter był przymocowany do mnie. Teoretycznie zwykły pasek od spodni nie objąłby dwóch osób, ale długi czas z małą ilością jedzenia zrobił swoje. Wygięłam się na wszystkie strony, by sprawdzić czy Potter ma jakieś szanse na utrzymanie się. Gdy jednorożec stał James był stabilny, ale martwiłam się co będzie gdy przejdziemy do galopu. Poklepałam Hasana po szyi i spojrzałam przed siebie.
 Zamarłam ze strachu.
 W niewielkiej odległości od pyska Hasana stała nieruchoma postać. Ubrana była w długą czarną szatę, która ciągnęła się za nią po ziemi. Twarz przysłaniał kaptur.
 Postać z moich koszmarów.
 Hasan gwałtownie cofnął się i zadarł pysk w górę, jednocześnie kuląc uczy i pokazując zęby. Przez sekundę miałam zaćmienie umysłu, dopiero po kilku chwilach zorientowałam się, że James ma różdżkę. Wciąż patrząc na Czarną Pożeraczkę sięgnęłam w kierunku kieszeni bluzy Jamesa. Zacisnęłam palce na drewnianej rączce. Powoli zaczęłam ją wyciągać, ale czyjaś silna dłoń ścisnęła mój nadgarstek. Upuściłam różdżkę, echo upadku przedmiotu niosło się po korytarzu.
 Kropla krwi spadła mi na policzek.
 Zakapturzona postać wyciągnęła dłoń w naszą stronę. Wewnętrzną stronę pokrywał tatuaż przedstawiający dłoń Fatimy. Szarpnęłam ręką i uwolniłam ją z uścisku. Byłam prawie pewna, że była to ręka Jamesa, ale bałam się odwrócić by to sprawdzić.
 Czarna Pożeraczka zsunęła kaptur. Zobaczyłam delikatną twarz otoczoną srebrnymi, prostymi włosami. Jej oczy były wściekle czerwone, tak samo jak prawe oko Jamesa. Usta posiadały nienaturalną bladą barwę, wtapiały się w odcień cery. Zaczęła bezdźwięcznie ruszać ustami. Próbowałam cos z tego zrozumieć, lecz gdy postać zorientowała się co robię szybko coś powiedziała i moje oczy zostały zasłonięte przez dłoń Pottera.
 Poczułam jak Hasan ponownie gwałtownie się cofnął. Później poczułam jak ktoś rozpina pasek, po chwili moje oczy zostały przysłonięte jakimś materiałem. Przez ułamek sekundy widziałam agresywnie czerwone oko. Jeszcze później poczułam jak ktoś brutalnie ściąga mnie z hasanowego grzbietu i rzuca mną o kamienną podłogę.
 Z impetem uderzyłam głową w kamień. Strużka ciepłej krwi spłynęła mi po twarzy. Jakby w tym korytarzu brakowało tej substancji. Przekręciłam się na bok i usiadłam. Zauważyłam, że miałam nie związane ręce. Sięgnęłam nimi w kierunku głowy i spróbowałam rozwiązać przepaskę. Siłowałam się z nią dłuższy czas, ale nie dało to żadnych efektów. Najwyraźniej zostało rzucone na nią jakieś zaklęcie.
 Oszołomiona siedziałam na podłodze. Więc James jest wrogiem? Poczułam się tak jakby ktoś przejechał mnie ciężarówką.
 Usłyszałam tętent kopyt. Teraz nie mam przyjaciela i jednorożca. Świetnie.
 Poszukałam dłonią ściany. Złapałam za wystający kamień i wstałam. Strumień krwi polał moją rękę. Na początku te wszystkie szczątki mnie obrzydzały, ale powoli przyzwyczaiłam się do nich.
 Ktoś dotknął mojego ramienia. Poczułam chłód rozchodzący się po całym ciele. Na  oślep poszukałam jakiejś broni. Złapałam za stęchły organ i rzuciłam nim, jak mi się wydawało, w stronę przeciwnika. Dłoń natychmiast oderwała się od mojego ramienia, a chłód ustąpił tak szybko jak się pojawił.
- Nie rzucaj sercem, moja droga. Uspokój się, mamy dużo do omówienia.
Ten głos był kobiecy, więc domyśliłam się kto mógł do mnie mówić. I nie miałam zamiaru być dla niej miła. Z początku bałam się jej, ale to wszystko, co do tej pory zrobiła, spowodowało, że strach ustąpił wściekłości.
- Najpierw zdejmij mi tę szmatę z oczu. - poczułam jej chłodnie dłonie, chusta spadła.
- Mam na imię Lyonel. Miło mi cię poznać, Harriet Black.

7 komentarzy:

  1. Tajemnice! Tajemnice! Tajemnice! <3 Ten rozdział trochę napawał mnie grozą XD Świetnie Ci wyszedł, ale odrobinę za krótki jak dla mnie :) Piszesz świetnie, więc kilka linijek więcej nie zrobi Ci różnicy, co? :*
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wystarczyło, że dostrzegłam, iż mam do czynienia z Potterhead, toteż od razu przyciągnęło mnie, żeby przeczytać najnowszy rozdział. Przyznaję, że jestem pod wielkim wrażeniem. W pewnym momencie nawet odczuwałam dreszcze ze względu na mroczny klimat. Te wszystkie trupy, wisielce, zjawy... I bardzo spodobało mi się, że bohaterka ma swojego jednorożca. Miałam nadzieję, że dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi, ale okazuje się, że muszę poczekać na następny rozdział. Zrobię to i to z wielką niecierpliwością. Póki co wrócę się do poprzednich. Moim zdaniem warto : ) Życzę Ci dużo weny i wszystkiego dobrego!
    victoryorsowngarde.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. victoryorsovngarde.blogspot.com*

      Usuń
    2. Dziękuję za tak długi i szczery komentarz na moim blogu. Aż mi się miło zrobiło na sercu, naprawdę! Wiem doskonale o czym mówisz i wcale nie mam Ci za złe, że możesz być zrażona do pamiętników. Sama niejednokrotnie natrafiłam na tego typu blogi i traciłam wiarę w blogerów... Wiesz, jeżeli nie zechcę czegoś zmienić, to nigdy nie będę z siebie zadowolona, a narzekanie raczej w niczym nie pomaga. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce! Jeszcze raz bardzo dziękuję. Ja również dodaję do czytanych blogów. Pozdrawiam ; *

      Usuń
  3. naprawdę fajny rozdział, wciągnęłam się więc szkoda ze taki krótki xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy Jamesa czasem nie opętało? Tak mi się jakoś skojarzyło. Podziwiam Black, że sobie tak rzuca organami w prawo i w lewo, podczas gdy ja mdleję, na widok zacięcia się od maszynki do golenia. Rozdział bardzo mi się podoba, naprawdę, może to dlatego, że tak dawno Cię nie czytałam, a może dlatego, że po prostu dobrze piszesz.
    Czekam na ciąg dalszy, chcę się dowiedzieć o co chodzi z tą Lyonel.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. *.* <3
    http://te-zmienne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń