Wyglądałam jak jedno, wielkie nieszczęście. Czarne, lekko kręcone włosy miałam sklejone krwią. Od naszego wejścia do komnat dużo schudłam i ubrania wisiały na mnie jak na wieszaku. Moja chorobliwie blada cera zrobiła się szara, a oczy straciły dawny odcień niebieskiego. W dodatku miałam wiele ran, zarówno większych i mniejszych. Najbardziej przeszkadzało mi ugryzienie Vivu, które nie chciało się zagoić.
Otworzyłam Zbiór na stronie, którą zagięłam zanim zeszłam w niższe korytarze. Odgięłam zagięty róg i spojrzałam na ilustrację. Przedstawiała Księżyc jako sierp, oplatający Słońce. Księżyc miał nos, oko i usta, a Słońce wyglądało jak kula wypełniona dziwnymi nićmi. Nigdy nie spotkałam się z takim przedstawieniem tych dwóch symboli. W dodatku wzdłuż Księżyca były narysowane drobne elementy przypominające odłamki. Policzyłam je. Było ich dwadzieścia osiem. Nie miałam żadnego pomysłu, dlaczego James wskazał na tę stronę. Nie dostrzegłam żadnego połączenia ze sprawą Arise ani wskazówki.
Mimo tego, że w korytarzach spędziłam już bardzo dużo czasu nie zauważyłam w nich niczego poza okrucieństwem i smutkiem. Teraz, siedząc w kącie z książką w dłoni zaczęłam widzieć coś więcej. Nutę dramaturgii z którą wcześniej mogłam spotkać się tylko i wyłącznie w fantastycznym opowiadaniu. Nigdy bym nie ułożyła historii mojego życia w ten sposób. Zawsze w przyszłości widziałam ukończenie Hogwartu, znalezienie pracy i spokojne życie. A teraz brałam czynny udział w jakimś ważnym wydarzeniu. Co prawda nikt z góry nie zdaje sobie pojęcia jak ważne jak zamknięcie Arise, ale ja wiedziałam jakie to pociągnie za sobą konsekwencje.
Głód, śmierć, rozpacz.
Zemsta Arise za uwięzienie jej.
Zmasakrowane ciała na ulicach.
Bezradne Ministerstwo Magii.
Nagłówki "Potwór z Hogwartu".
Ale w moim rozumowaniu było coś jeszcze. Zawsze może być gorzej. Powinnam się nauczyć doceniać przyjaciół. Ich przyjaźń, motywację którą mi dają. Przestać atakować Lyonel. Chce nam pomóc, więc ja nie powinnam jej w tym przeszkadzać, by dla każdego było jak najlepiej. Zawsze może być gorzej. Nie umarłam, a miałam setki idealnych sposobności do śmierci. Żadnemu z moich przyjaciół nic się nie stało. Oprócz Scorpiusa nikt nie był bardzo poszkodowany psychicznie. Mamy co jeść - Teddy spakował kilka ostatnich śniadań zanim tu zeszliśmy. Teoretycznie wiemy co robić.
Zawsze może być gorzej.
Z zadumy wyrwał mnie głos Teddy'iego; tym samym rozmył wizję dramaturgii i podniosłości
- Wydaje mi się, że wiesz coś więcej niż my.
Spojrzałam na jego, w tej chwili, brązowe oczy i odparłam:
- Niedługo wam wszystko wytłumaczę.
- Kiedy będzie to "niedługo"?
- W najbliższym czasie - odparłam bezwiednie.
- Rozumiem. - Chłopak odwrócił wzrok i wlepił go w przeciwległą ścianę.
Zaczęłam mieć wrażenie, że przez tą poplątaną sprawę z Lyonel tracę przyjaciół.
- Ted, nie gniewaj się. Ja sama nie rozumiem wielu rzeczy... - zaczęłam po dłuższej chwili ciszy - teraz najważniejsze jest to, że mamy naszyjniki. Gdy wróci James wszystko powinno się wyjaśnić i dopiero wtedy podejmiemy jakieś działania. A teraz pozostaje nam tylko czekać.
- Czekać na co?
- Przecież powiedziałam, że na Jamesa.
- A co potem?
Przez chwilę wpatrywałam się w przyjaciela, a potem szybko wlepiłam zacięty wzrok w ścianę.
- Będziemy musieli jakoś pozbyć się Zbioru. Jeśli nam się to uda, uniemożliwimy wyzwolenie się Arise. I będzie po wszystkim. Chyba - dodałam pospiesznie.
- Wydaje się proste.
- Znając życie, Lyonel dorzuci do tego kilka trudnych zadań, żeby nie było za prosto - wygięłam lekko wargi w krzywej imitacji uśmiechu - ona umrze, gdy unieszkodliwimy duszę Arise.
- Ufasz jej?
- A mam inne wyjście? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Z głębin korytarza wydobył się dźwięk kopyt obijających kamień. Dźwięk, jaki wydobywał galopujący Hasan. James wrócił.
_________________________________________________________________________________
Mimo tego, że w korytarzach spędziłam już bardzo dużo czasu nie zauważyłam w nich niczego poza okrucieństwem i smutkiem. Teraz, siedząc w kącie z książką w dłoni zaczęłam widzieć coś więcej. Nutę dramaturgii z którą wcześniej mogłam spotkać się tylko i wyłącznie w fantastycznym opowiadaniu. Nigdy bym nie ułożyła historii mojego życia w ten sposób. Zawsze w przyszłości widziałam ukończenie Hogwartu, znalezienie pracy i spokojne życie. A teraz brałam czynny udział w jakimś ważnym wydarzeniu. Co prawda nikt z góry nie zdaje sobie pojęcia jak ważne jak zamknięcie Arise, ale ja wiedziałam jakie to pociągnie za sobą konsekwencje.
Głód, śmierć, rozpacz.
Zemsta Arise za uwięzienie jej.
Zmasakrowane ciała na ulicach.
Bezradne Ministerstwo Magii.
Nagłówki "Potwór z Hogwartu".
Ale w moim rozumowaniu było coś jeszcze. Zawsze może być gorzej. Powinnam się nauczyć doceniać przyjaciół. Ich przyjaźń, motywację którą mi dają. Przestać atakować Lyonel. Chce nam pomóc, więc ja nie powinnam jej w tym przeszkadzać, by dla każdego było jak najlepiej. Zawsze może być gorzej. Nie umarłam, a miałam setki idealnych sposobności do śmierci. Żadnemu z moich przyjaciół nic się nie stało. Oprócz Scorpiusa nikt nie był bardzo poszkodowany psychicznie. Mamy co jeść - Teddy spakował kilka ostatnich śniadań zanim tu zeszliśmy. Teoretycznie wiemy co robić.
Zawsze może być gorzej.
Z zadumy wyrwał mnie głos Teddy'iego; tym samym rozmył wizję dramaturgii i podniosłości
- Wydaje mi się, że wiesz coś więcej niż my.
Spojrzałam na jego, w tej chwili, brązowe oczy i odparłam:
- Niedługo wam wszystko wytłumaczę.
- Kiedy będzie to "niedługo"?
- W najbliższym czasie - odparłam bezwiednie.
- Rozumiem. - Chłopak odwrócił wzrok i wlepił go w przeciwległą ścianę.
Zaczęłam mieć wrażenie, że przez tą poplątaną sprawę z Lyonel tracę przyjaciół.
- Ted, nie gniewaj się. Ja sama nie rozumiem wielu rzeczy... - zaczęłam po dłuższej chwili ciszy - teraz najważniejsze jest to, że mamy naszyjniki. Gdy wróci James wszystko powinno się wyjaśnić i dopiero wtedy podejmiemy jakieś działania. A teraz pozostaje nam tylko czekać.
- Czekać na co?
- Przecież powiedziałam, że na Jamesa.
- A co potem?
Przez chwilę wpatrywałam się w przyjaciela, a potem szybko wlepiłam zacięty wzrok w ścianę.
- Będziemy musieli jakoś pozbyć się Zbioru. Jeśli nam się to uda, uniemożliwimy wyzwolenie się Arise. I będzie po wszystkim. Chyba - dodałam pospiesznie.
- Wydaje się proste.
- Znając życie, Lyonel dorzuci do tego kilka trudnych zadań, żeby nie było za prosto - wygięłam lekko wargi w krzywej imitacji uśmiechu - ona umrze, gdy unieszkodliwimy duszę Arise.
- Ufasz jej?
- A mam inne wyjście? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Z głębin korytarza wydobył się dźwięk kopyt obijających kamień. Dźwięk, jaki wydobywał galopujący Hasan. James wrócił.
_________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba c;
Zapraszam Was na blog którego jestem współtwórcą (a może współtwórczynią? - moja nauczycielka-feministka na pewno by wiedziała), przez długi czas był zawieszony, ale teraz powracamy, więc jeśli chcecie poczytać o czwórce nastolatków-narkomanów, geju i Azjatce z dobrego domu oraz o rodzeństwie, którego rodzice to prostytutka i pijak, to zapraszam na A lot of heroin.
Gdybym nie byłabym anonimem, to dedykowałabym ten rozdział mojej harc-siostrze, która "zawsze może być gorzej" powtarzała mi 290742837 razy na starcie harcerskim (m.in przy sytuacji gdy znów, tak jak rok temu, musiałam spać obok chłopaka, który koszmarnie chrapie, lub gdy musiałam zbudować metrową wieżę z ryżowych chrupków i makaronu, a akurat wiał wiatr ;_______________;)
Fajnie piszesz.
OdpowiedzUsuńJestem tu po raz pierwszy i już się zakochałam w Twoim blogu!
Obserwuję i liczę na to samo :-)
http://pamietnikkarolci.blogspot.com/
Naprawdę dobrze napisane, z pewnością będę zaglądać tu częściej bo naprawdę warto. Już lubię Twój styl pisania.
OdpowiedzUsuńPozdrawia Anka
No, no, no ktoś tu ma talent :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się sposób w jaki piszesz. Czyta się naprawdę lekko i przyjemnie.
Mam nadzieję, że nowy post szybko się pojawi, czekam z utęsknieniem, a w wolnej chwili postaram się nadrobić zaległości z poprzednimi rozdziałami, bo warto :)
http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/
Kończysz w momencie, kiedy zaczyna się coś dziać :c Jestem bardzo ciekawa, co oznacza ten rysunek, bo przecież nie bez powodu go opisywałaś, prawda? Z niecierpliwością czekam na więcej! Niech powrót Jamesa coś zmieni, żeby nie było za nudno :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
jestem ciekawaa co sie stanie, czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam + zapraszam na konkurs!
♡ Konkurs - kliik ( każdy ma szanse) ♡
Wchodzę na stronę, myślę "Ooo ładny wygląd". Ok, zaczynam czytać. Czytam, czytam i... nagle koniec. Dlaczego te rozdziały są takie krótkie? I jeszcze urwane w najciekawszym momencie?
OdpowiedzUsuńTak, wiem, że tym sposobem nas zaciekawiasz i tak dalej, ale jako zwykła czytelniczka muszę się trochę z tego powodu oburzyć. Bo to kurczę, niesprawiedliwe, no! :P
Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się nowy rozdział, bo czuję lekki niedosyt.
http://zlosnica-shrew.blogspot.com/
Pomimo tego,że nie jestem przekonana co do opowiadań o Potterze,dzieciach Pottera i spółki to mimo wszystko zdołałam przeczytać i się nawet zainteresowałam! (pomijając to,że imiona mi się pomieszały :D) ale naprawdę muszę stwierdzić,że piszesz super :)
OdpowiedzUsuń