Wstałam bardzo wcześnie.Ubrałam się i cicho wyszłam z dormitorium.Skoro mam się zajmować tym jednorożcem , lepiej zrobić to rano , na wpół śpiąca.Lepsze to niż czołganie się tam ze zmęczenia po treningu quidditcha.Wymknęłam się z zamku i poszłam wprost do płotu Hagrida.Jednorożec wciąż tam stał .Oczyściłam ranę , wyrzucają papkę z ziół.Zwierzę patrzyło na mnie dość nieufnie.No ale trudno.Chwyciłam pierwszy lepszy garnek walający się po ogródku i nalałam do niego wody.Powoli podsunęłam go pod pysk zwierzęcia.Może dać mu jakieś imię ? Chyba nie będę do niego wołać '' Jednorożcu ! ''.Odrzuciłam kilka propozycji.Jakieś proste, Hasan.Odczepiłam uwiąz od płotu i poszłam z nim na mały spacer.Hasan co jakiś czas skubał trawę , ale wciąż nieufnie na mnie spoglądał.Błoniami szła jakaś postać.Nie widziałam jej dokładnie z daleka.Zignorowałam postać i dalej przechadzałam się.Nawet odważyłam się poklepać delikatnie Hasana po szyi.Zrobiłam to tak delikatnie , że nawet nie jestem pewna czy coś poczuł.Postać zaczęła biec.Dopiero teraz zauważyłam , że to Lily.
-Oh , szukałam cię ! Czemu nic nie powiedziałaś , że wychodzisz ?!
-Nie chciałam cię budzić ... jest jeszcze wcześnie.
-No i co.
-Chciałam żebyś się wyspała.
-Dałaś już mu jakieś imię ? - Lily zmieniła temat.
-Taak , Hasan.
-A co z tą raną ?
-Przemyłam ją i wyrzuciłam tamtą papkę.
Przeszłyśmy jeszcze dalej , aż do jeziora.Mgła unosiła się nad taflą wody.Coś pływało pod wodą.To na pewno trytony - pomyślałam.
-Jak myślisz wygramy dziś ze Ślizgonami ? - zapytałam
-Albus jest dobrym szukającym ...
-... a my mamy Ed'a. - wtrąciłam
-No tak .. ale uważam , że Al jest lepszy niż Ed.Dlatego musimy dziś od początku przechwycić kafla , a ..
-Nie słuchałaś Shatlewood'a , prawda ? Na treningu mówił , że mamy zostawić kafla Ślizgonom , pałkarze mają odbijać tłuczki w nich , dopiero po zrobieniu tego całego zamieszania mamy przechwycić kafla.
-Ale to .. bez sensu.
-Shatlewood tak kazał więc trzeba tak zrobić.
Mruknęłam coś pod nosem.Strategie Shatlewood'a często nie wychodziły.Gdyby nie Will na pozycji bramkarza bylibyśmy ostatni w tabeli.
-Wracajmy .
Znów przywiązałam Hasana do płotu.Czas wracać do zamku.Pobiegłyśmy błoniami i z hukiem wpadłyśmy do pokoju wspólnego.Wszyscy gadali o jutrzejszym meczu.
-Aroosa , Lily . - Brian Shatlewood zaciągnął nas do reszty drużyny siedzącej w kącie.
-Pamiętacie taktykę ?
-Taaak. - odparliśmy wszyscy znudzonym głosem.
-James , Harry ?
-Odbijać tłuczki w stronę Ślizgonów .
-Ed ?
-Wzbić się wysoko i szukać znicza i zmylać Albusa.
-Lily , Aroosa .. No i ja ?
-Oddać kafla , czekać , a potem zabrać kafla i strzelać.
-Will ?
-Bronić najlepiej jak mogę.
-Doskonale ! - krzykną Shatlewood.
-Możemy już iść ? - zapytał James
-Tak , spotykamy się na jutrzejszym treningu !
Czemu rano w pokoju wspólnym było już tyle ludzi ? Zawszę tłumy się robią po lekcjach , a nie przed.Weszłam na górę do dormitorium i spakowałam torbę oraz przebrałam się w mundurek.Najbardziej nie lubiłam ten spódnicy.Rawr.Podeszłam do okna.Hasan biegał po błoniach .. a za nim Hagrid z pęczkiem marchewek.Mimowolnie się uśmiechnęłam.To śmieszny widok.Oderwałam się od okna i zeszłam na dół , do Wielkiej Sali na śniadanie.Jak zawsze usiadłam obok Rose i James'a.Ze stołu Hufflepuffu pomachał do nas Ted , a drugiego końca - Al.Wszędzie słychać było szepty na temat dzisiejszego meczu.Zakłady i prześciganie się w pomysłach na najlepszy strój kibica.
-Jedz. - powiedziała Rose
-Musisz mieć dużo sił.Ślizgoni są mocni.
~*~
Weszłam do szatni.Lily zakładała spodnie.
-Myślałam , że nie przyjdziesz.
-Byłam u Hasana.Hagrid wsadził mnie na jego grzbiet ... a on pocwałował po błoniach.Shatlewood już przemówił ?
-Nie .
Szybko naciągnęłam na siebie strój w barwach drużyny , chwyciłam mojego Nimbusa 2015 i pobiegłyśmy do reszty.
-... A więc przypominam pałkarzom by znów nie odbijali tłuczków w nas ! Ed zmylaj wciąż Albusa !
-Powtarzasz się ! - krzyknął James.
-Chcę wygrać ten mecz ! Wychodzimy !
Stanęliśmy przed drzwiami.Wsiadłam na miotłę.Po chwili wszyscy wylecieliśmy , z głośnym aplauzem Gryfonów.Okrążyłam boisko i wróciłam na pozycję.Profesor Dark wyszła na środek i krzyknęła :
-Kapitanowie podajcie sobie ręce !
Shatlewood i Moony podali sobie dłonie , jednak odniosłam wrażenie , że to był zbyt mocny uścisk.
-To ma być czysta gra ! - profesor Dark spojrzała na Jamesa.Po czym wypuściła znicz , tłuczki i wyrzuciła kafla w górę.Zgodnie z poleceniem Briana nie spróbowałam go przechwycić.James i Harry odbili tłuczki w stronę Ślizgonów.Spojrzałam na Lily.Czas zabrać kafel.Podleciałam do podających do siebie Scorpius'a i Vallget'a.Z łatwością przechwyciłam kafla.
-Black przejmuje kafla ! Leci prosto do obręczy ! - rozległ się głos Chrisa Luthera.
Prawa , lewa czy środkowa ? Obszerny Ślizgon zasłaniał całą lewą ... Rzuciłam kafla w prawą obręcz.Bramkarz był zbyt wolny.
-BLACK ZDOBYWA PIERWSZEGO GOLA DLA GRYFFINDORU ! GRYFFINDOR PROWADZI 10 DO 0 !
Jakiś Ślizgon złapał kafla ... ale Lily po chwili mu go odebrała.Poleciałam za nią.Ścigało ją dwóch pałkarzy , próbujących skierować tłuczek na nią.
-POTTER PODAJE KAFEL DO BLACK ! KOLEJNY POTTER ODBIJA TŁUCZEK OD MCFINDA , BLACK PODAJE DO POTTER , POTTER ZNÓW DO BLACK ! BLACK STRZELA ... I GOOOL ! 20 DO 0 DLA GRYFONÓW !
-Al , szukaj tego głupiego znicza ! - usłyszałam krzyk Moony'ego
Spojrzałam na trybuny.Gryffindor , a także Hufflepuff miały złoto-czerwone barwy , a Slytherin i Ravenlcaw - srebrno - zielone.Tak , Hogwart podzielił się na dwie kibicujące sobie grupy.Uchyliłam się przed lecącym tłuczkiem.W górze zauważyłam Ed'a.Brian śmignął obok mnie.
-Black , rusz się ! - krzyknął.
Podleciałam do Ślizgonów.Mieli kafla.Wystrzeliłam ku nim , ale nie udało mi się go odebrać.Ruszyli w stronę obręczy.James i Harry odbili w nich tłuczki , Brian i Lily pognali za nimi.Postanowiłam zostać z tyłu , czekając aż kafel wyleci by w razie czego złapać go i przerzucić przez obręcz.Ale nic nie wyleciało , oprócz tłuczka.
-GOL DLA SLYTHERINU ! 20 DO 10 ! . - rozległ się głos Luthera.
Wzbiłam się w górę.Lily miała kafel.Spikowałam w dół , co wzbudziło brawa wśród czerwono-złotej widowni.Ruda rzuciła do mnie kafel , złapałam go i przedarłam się między Ślizgonami.Już byłam tak blisko obręczy
-BLACK PĘDZI DO OBRĘCZY ! ALE CO TO ? POTTER I MILLINGTON ZAUWAŻYLI ZŁOTY ZNICZ ! BLACK STRZELA ... I ... HARMAC BRONI ! KTO BĘDZIE PIERWSZY ? POTTER CZY MILLINGTON ?
Spojrzałam w górę by sprawdzić jak Edd'y sobie radzi.Zobaczyłam tylko rękę sięgającą po znicz , bo jakiś Ślizgon wpadł na mnie i strącił z miotły.
:O
OdpowiedzUsuńaale się zaczytałam, geeenialne ! :D
serio C:
+dobry nagłówek :D liczę na kom u mnie (to ja z zapytaj)
http://dominikay-blog.blogspot.com/
Cudowne ♥
OdpowiedzUsuńDodałam do obserwatorów, liczę na rewanż :D