- Dlaczego po prostu nie spróbujesz klamką? - zapytał z irytacją James.
Odwróciłam się w stronę jego i Scorpa, z palcem na czole i spuszczonym wzrokiem. Musiałam wyglądać idiotycznie, ale filozofowie zazwyczaj zachowywali taką pozę gdy myśleli.
- Spójrzmy na to z innej strony - oderwałam palec od twarzy, a moja ręka zastygła ze zgiętym łokciem - Ja mam pierścionek, a wy nie macie nic.
- Ona oszalała - powiedział Scorpius teatralnym szeptem.
- To raczej wy oszaleliście! Ja mam pierścionek - podniosłam palec wyżej, by mogli zobaczyć złotą obręcz z wygrawerowanym napisem tunc potest Contra - a wy nie macie nic. Niby jak chcecie nie zgubić się w korytarzach? Ty - wskazałam palcem na Jamesa - Czy Lyonel nic ci nie powiedziała na temat magii działającej tutaj?
- Jakiej magii? - zapytał oszołomiony Malfoy.
James wskazał na swoje czerwone oko i powiedział:
- Mnie ochrania to, a Scorpiusa fakt, że jest z nami.
- I teraz wszystko jasne. Możemy już wrócić do komnaty z portretem, bo te drzwi są zamknięte... - powiedziałam. Czułam irracjonalny strach przed otwarciem drzwi i próbowałam odwieść Jamesa i Scorpiusa od tego pomysłu. Ale oni nie zrozumieli moich obaw i odepchneli mnie od drzwi. Scorpius szarpnął za klamkę. Były otwarte.
Weszliśmy do środka. Hasan musiał zostać na zewnątrz, bo nie mieścił się w wąskim przejściu. Na ścianie wisiała jedna lampa olejna. James wyciągnął z kieszeni różdżkę. Jako jedyny ją miał, moją i Scorpa zabrał Vivu. Wciąż nie wiedziałam jakim cudem ją odzyskał, ale podejrzewałam, że Lyonel moczyła w tym swoje szponiaste palce.
Wolno szliśmy korytarzem, do momentu gdy zauważyliśmy słabe światło bijące z pomieszczenia, które znajdowało się tuż za rogiem. James podniósł dłon do ust, na znak, że mamy być cicho i lekko wychylił się za róg. Przez dłuższą chwilę stał tam jak posąg. Oczekiwałam w napięciu na chwilę gdy powie "tam nie ma nic niebezpiecznego".
Ale prawda była jak zawsze okrutna.
Potter odwrócił się do nas. W jego błękitnym oku czaił się strach, za to wściekle czerwone, jak zawsze, było jakby uśpione. Całą trójką cofneliśmy się o krok. Wpatrywałam się niecierpliwie w chłopaka, aż w końcu wykrztsi z siebie, że już możemy kopać sobie groby.
- I...? - zapytał Scorpius. Było widać, że jest bardzo zestresowany.
James ponownie spojrzał w stronę pomieszczenia. W tym samym momencie potężna, niebieskawa dłoń złapała go za szyję i wciągnęła do środka. Chłopak ostatnimi siłami rzucił różdżkę w naszym kierunku. Szybko ją podniosłam, zgasiłam i cofnęłam się ze Scorpiusem aż do początku korytarzu. W ciemnościach próbowałam znaleźć klamkę, ale nigdzie jej nie było. Zaczęłam panikować. Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Jakieś jasnoniebieskie światło rozjaśniło na chwilę korytarz. Zamarłam. Na nasze szczęście zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Odwróciłam się z powrotem do ściany i zaczęłam na nowo szukać drzwi. Znów ich nie znalazłam. Szepnęłam "lumos" i oświetliłam całą ścianę. Nic. Tylko kamienne bloki. Spojrzałam na Scorpiusa. Wydawał się jeszcze bledszy niż zwykle.
- Ja na prawdę nie wiem co mamy teraz zrobić... - powiedziałam przez zaciśnięte gardło. Próbowałam sobie przypomnieć czy nie widziałam jakichś ilustracji w Zbiorze. Dopiero po chwili przypomniałam sobie o brzydkim plecaczku, który wciąż miałam na plecach. Gwałtownie ściągnęłam go z ramienia i odpięłam zamek. Scorpius drgnął. Na prawdę musiałam zrobić to bardzo gwałtownie. Wyciągnęłam Zbiór i przewertowałam strony, szukając bladoniebieskiego koloru. Nie znalazłam nic, więc tym razem wolniej przeszukałam książkę. Na jednej ze stron znajdowała się ilustracja przedstawiającego przerażającego... człowieka? Czy można było to nazwać człowiekiem? Stwór miał bladoniebieską skórę i biło od niego identyczne jasne światło. Miał na sobie tylko czarne spodnie. Widoczną cześć ciała pokrywały liczne tatuaże, wykonane tylko czarnym barwnikiem. Wyglądały jak jakiś łaciński tekst, ale nie byłam tego zupełnie pewna. Scorpius pochylił się wraz ze mną nad Zbiorem. Przestudiował wygląd potwora i powiedział:
- Zabójca trupów.
- Co? - zapytałam
Wskazał palcem na drobny napis umiejscowiony na szczycie strony
- Zabójca trupów. Zupełnie tego nie rozumiem. O, jest jeszcze coś. Nebb. To chyba jego imię.
- Więc Nebb porwał Jamesa. Jak myślisz, po co, skoro jest "zabójcą trupów"?
Scorpius przez chwilę nie odpowiadał. Ze strachem w oczach spoglądał w daleką przestrzeń. Powoli skierowałam wzrok w głąb korytarza jaśniejącego bladoniebieskim światłem.
Stał tam Nebb.
Wolnym krokiem kierował się ku nam. Łańcuchy przy jego spodniach brzęczały, co jeszcze bardziej potęgowało nasz strach. Wyglądał prawie jak na ilustracji. W rzeczywistości był łysy, a jego twarz przecinała bladoróżowa blizna. Szybko spakowałam Zbiór do plecaka i przewiesiłam go przez ramię. Malfoy złapał za różdżkę, ale miał minę jakby trzymał ją pierwszy raz w życiu. Nebb zrobił jeszcze kilka kroków i stanął przed nami.
- Zapraszam na pokaz - powiedział chłodno i chwycił nas za koszulki. Ciągnął nas za sobą i bezceremonialnie wrzucił do pomieszczenia. Upadłam na kolana. Scorpius pomógł mi wstać. Zobaczyliśmy półnagiego Jamesa przywiązanego do stołu. Miał usta związane grubym sznurem, a tuż obok stołu stał stojak na różnego rodzaju narzędzia śmierci. Dookoła walały się odcięte z chirurgiczną precezyjnością zgniłe kończyny.
. Nebb pchnął nas na dwa stojące obok siebie krzesła i wziął do ogromnej ręki nóż.
- Zaczynamy.
___________________________________________________________________
Przepraszam za wszytkie błędy, które się pojawiły, ale zepsułam coś i piszę w trybie html ;-; (ktoś pomoże jak wrócić do normalnego trybu?), więc poprawienie błędów byłoby w tej chwili udręką.
Wolno szliśmy korytarzem, do momentu gdy zauważyliśmy słabe światło bijące z pomieszczenia, które znajdowało się tuż za rogiem. James podniósł dłon do ust, na znak, że mamy być cicho i lekko wychylił się za róg. Przez dłuższą chwilę stał tam jak posąg. Oczekiwałam w napięciu na chwilę gdy powie "tam nie ma nic niebezpiecznego".
Ale prawda była jak zawsze okrutna.
Potter odwrócił się do nas. W jego błękitnym oku czaił się strach, za to wściekle czerwone, jak zawsze, było jakby uśpione. Całą trójką cofneliśmy się o krok. Wpatrywałam się niecierpliwie w chłopaka, aż w końcu wykrztsi z siebie, że już możemy kopać sobie groby.
- I...? - zapytał Scorpius. Było widać, że jest bardzo zestresowany.
James ponownie spojrzał w stronę pomieszczenia. W tym samym momencie potężna, niebieskawa dłoń złapała go za szyję i wciągnęła do środka. Chłopak ostatnimi siłami rzucił różdżkę w naszym kierunku. Szybko ją podniosłam, zgasiłam i cofnęłam się ze Scorpiusem aż do początku korytarzu. W ciemnościach próbowałam znaleźć klamkę, ale nigdzie jej nie było. Zaczęłam panikować. Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Jakieś jasnoniebieskie światło rozjaśniło na chwilę korytarz. Zamarłam. Na nasze szczęście zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Odwróciłam się z powrotem do ściany i zaczęłam na nowo szukać drzwi. Znów ich nie znalazłam. Szepnęłam "lumos" i oświetliłam całą ścianę. Nic. Tylko kamienne bloki. Spojrzałam na Scorpiusa. Wydawał się jeszcze bledszy niż zwykle.
- Ja na prawdę nie wiem co mamy teraz zrobić... - powiedziałam przez zaciśnięte gardło. Próbowałam sobie przypomnieć czy nie widziałam jakichś ilustracji w Zbiorze. Dopiero po chwili przypomniałam sobie o brzydkim plecaczku, który wciąż miałam na plecach. Gwałtownie ściągnęłam go z ramienia i odpięłam zamek. Scorpius drgnął. Na prawdę musiałam zrobić to bardzo gwałtownie. Wyciągnęłam Zbiór i przewertowałam strony, szukając bladoniebieskiego koloru. Nie znalazłam nic, więc tym razem wolniej przeszukałam książkę. Na jednej ze stron znajdowała się ilustracja przedstawiającego przerażającego... człowieka? Czy można było to nazwać człowiekiem? Stwór miał bladoniebieską skórę i biło od niego identyczne jasne światło. Miał na sobie tylko czarne spodnie. Widoczną cześć ciała pokrywały liczne tatuaże, wykonane tylko czarnym barwnikiem. Wyglądały jak jakiś łaciński tekst, ale nie byłam tego zupełnie pewna. Scorpius pochylił się wraz ze mną nad Zbiorem. Przestudiował wygląd potwora i powiedział:
- Zabójca trupów.
- Co? - zapytałam
Wskazał palcem na drobny napis umiejscowiony na szczycie strony
- Zabójca trupów. Zupełnie tego nie rozumiem. O, jest jeszcze coś. Nebb. To chyba jego imię.
- Więc Nebb porwał Jamesa. Jak myślisz, po co, skoro jest "zabójcą trupów"?
Scorpius przez chwilę nie odpowiadał. Ze strachem w oczach spoglądał w daleką przestrzeń. Powoli skierowałam wzrok w głąb korytarza jaśniejącego bladoniebieskim światłem.
Stał tam Nebb.
Wolnym krokiem kierował się ku nam. Łańcuchy przy jego spodniach brzęczały, co jeszcze bardziej potęgowało nasz strach. Wyglądał prawie jak na ilustracji. W rzeczywistości był łysy, a jego twarz przecinała bladoróżowa blizna. Szybko spakowałam Zbiór do plecaka i przewiesiłam go przez ramię. Malfoy złapał za różdżkę, ale miał minę jakby trzymał ją pierwszy raz w życiu. Nebb zrobił jeszcze kilka kroków i stanął przed nami.
- Zapraszam na pokaz - powiedział chłodno i chwycił nas za koszulki. Ciągnął nas za sobą i bezceremonialnie wrzucił do pomieszczenia. Upadłam na kolana. Scorpius pomógł mi wstać. Zobaczyliśmy półnagiego Jamesa przywiązanego do stołu. Miał usta związane grubym sznurem, a tuż obok stołu stał stojak na różnego rodzaju narzędzia śmierci. Dookoła walały się odcięte z chirurgiczną precezyjnością zgniłe kończyny.
Rozdział jest fajny. Szkoda, że taki krótki :c
OdpowiedzUsuńU mnie jak zmienię tryb na HTML, to obok jest coś na czym jest napisane "Nowy post" ;__;
Świetny rozdział :>
OdpowiedzUsuńTak koło trybu HTMl jest Nowy post :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie
http://ja-pamietnik-i-opowiadania.blogspot.com/
Rozdział świetny jak zawsze. Szkoda tylko, że taki krótki. Obok trybu HTML jest Nowy post. Jak tam klikniesz, będziesz mogła pisać normalnie. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńWeny :*
http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/
Nebb jest zabójcą trupów? :O W sensie... Skoro porwał Jamesa, to znaczy... Że James jest martwy? :O Pisz szybko, bo napięcie rośnie!!! :D Świetny rozdział *_*
OdpowiedzUsuńMówisz masz - nowy rozdzial już jest :)
Usuń