niedziela, 14 grudnia 2014

Nebb II

 Na początku nie wiedziałam co się dzieje. Wszystko toczyło się za szybko. Nebb wziął nieduży nóż i zrobił nim nacięcie na ciele Jamesa, ciągnące się od lewego ramienia do prawej części biodra. Scorpius próbował powstrzymać monstrum, ale zrobił to zbyt wolno i Nebb wyrwał mu różdżkę z dłoni. Potter wygiął się w łuk i próbował krzyczeć, ale gruby sznur skutecznie mu to utrudniał. Sięgnęłam do plecaka, wyjęłam z niego Zbiór, oprawiony w ciężką drewnianą okładkę, i rzuciłam nim w Nebba. Książka uderzyła go prosto w twarz. Spojrzał na mnie wściekły i wbił nóż, ten sam, którym zrobił długie nacięcie, w dłoń Jamesa. I wtedy zrozumiałam, że nasz każdy niewłaściwy ruch może zabić naszego przyjaciela.
 - Kto jest twoim... szefem? - zapytał Scorp z nutą wściekłości mieszającej się ze strachem.
 - Księżyc - odpowiedział
 - Arise - powiedziałam cicho - Dlaczego mu to zrobiłeś? - krzyknęłam na całe gardło.
 - Bo Księżyc nienawidzi Słońca. Ktoś musi za to zapłacić.
Scorpius spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
 - Lyonel to Słońce. Część jej duszy jest wciąż obecna w ciele Jamesa.
Usłyszałam kolejny stłumiony krzyk. Nebb siedział na niskim stołku przy stole i, jakby z nudów, robił długie nacięcia ciągnące się przez całą rękę chłopaka.
 Siedziałam na tym durnym krześle, w pomieszczeniu zastawionym narzędziami tortur i kompletnie nie wiedziałam jak mam stąd uciec. Ani jak uwolnić Jamesa. Kompletna pustka.
 - Aroosa? - usłyszałam szept Scorpa, pełen lęku - spójrz w głąb.
Zobaczyłam stos trupów. Każdy z nich miał szalik w barwach jednego z czterech domów w Hogwarcie. Były tam zwłoki uczniów w różnym wieku. Tuż obok stały cztery kontenery, w których piętrzyły się korpusy, kończyny, głowy i organy.
 Usłyszałam szyderczy śmiech Nebb'a. Gwałtownie odwróciłam twarz w jego stronę. Dużo większym nożem niż poprzedni nacinał skórę na szyi, tak jakby powolnie i stopniowo próbował pozbawić Jamesa głowy. Rzuciłam się do przodu, ale Scorpius mnie wyprzedził. Malfoy wylądował na plecach potwora, a ten strząsnął go z siebie jednym ruchem. Leżąc na ziemi, z zakrwawionymi ustami, blondyn kopnął go w nos.
 Tym razem Nebb porządnie się zdenerwował. Złapał Scorpa za gardło i przymocował kajdanami do ściany, po czym wszedł do małej wnęki, której wcześniej nie zauważyłam. Znajdował się tam niewielki piec. Nebb wziął do ręki metalowy pręt i rozgrzał go w ogniu. Spokojnym krokiem podszedł do Malfoy'a i przyłożył mu gorący do czerwoności pręt do klatki piersiowej. Scorpius krzyknął przeraźliwie, ale nie próbował odskoczyć, gdy pręt wypalał mu skórę.
 Korzystając z poświęcenia Scorpiusa, podbiegłam do Jamesa i rozwiązałam wszystkie sznury, które przymocowywały go do stołu. Podniosłam różdżkę i Zbiór z podłogi i schowałam do plecaka. James niepewnie stanął tuż obok mnie. Mimo ran wyglądał na zdumiewająco silnego i nie uszkodzonego. Domyśliłam się, że moc Lyonel zdążyła już go uzdrowić. Jednak Scorp nie miał żadnego Słońca w sobie.
 James wysunął różdżkę z mojej kieszeni, wycelował ją w Nebb'a i krzyknął
 - Conjunctivitis!
 - Co zrobiłeś?
 - Teraz jest ślepy! - odkrzyknął i podbiegł do blondyna.
Złapałam za tępe narzędzie, które przypominało łopatę i z całej siły uderzyłam nią w wytatuowaną głowę Nebb'a. W tym czasie James zdążył uwolnić Scorpa z kajdan, ale musiał go podtrzymywać, bo ledwo co stał. Potter zaciągnął go do korytarza.
 - Aroosa! To zaklęcie nie będzie trwało wiecznie! - krzyknął.
Z całej siły kopnęłam Nebb'a w brzuch i dołączyłam do przyjaciół. Wyjęłam z dłoni Jamesa różdżkę i zapaliłam ją zaklęciem lumos. Gdy dobiegłam do końca korytarza, z ulgą, otworzyłam drewniane drzwi.
 - Szybciej! - krzyknęłam gdy zauważyłam jaśniejącą niebieską poświatę.
Na korytarzu stał Hasan. Widząc mnie, cicho zarżał. Gdy James i Scorp wydostali się z korytarza z hukiem zamknęłam drzwi i zabezpieczyłam je zaklęciem colloportus. James posadził Scorpiusa na grzbiecie Hasana. Złapał mnie za rękę i pomógł wsiąść za Malfoy'em.
 - Co z tobą? - zapytałam ze strachem.
 - Pobiegnę za wami.
 - Co?
 - Nie gadaj, tylko jedź.
Hasan jakby sam zrozumiał co się dzieje i z miejsca zagalopował.
 Nie pamiętam całej podróży powrotnej do komnaty z portretami. Pamiętam tylko, że gdy już tam byliśmy, spadłam na twardą podłogę, a wtedy pojawiła się ciemność.
 Gdy się ocknęłam cała nasza szóstka siedziała w kole przy niewielkim ognisku na środku komnaty. Moja głowa leżała na kolanach Jamesa. Na przeciwko, wciąż nieprzytomny leżał Scorpius. Był jeszcze bledszy niż zwykle, a piętno prześwitywało przez cienką białą koszulkę.
 - Dlaczego Nebb nas zaatakował? - zapytałam sennym głosem.
 - Bo James wciąż ma w sobie część mojej duszy. - odpowiedziała spokojnie Lyonel.
 - A co to ma do rzeczy? - wtrącił się Teddy.
 - Przecież Nebb jest zabójcą trupów. Wyjaśnij nam to, Słońce - powiedziałam ledwo słyszalnym głosem.
 - Nie jestem istotą żywą. Moje serce nie bije, przez moje ciało nie przepływa krew. Wszczepiając w Jamesa część siebie, zatrzymałam jego serce. A Nebb, na zlecenie Arise, rozczłonkowuje nieżywych. Zupełnie o nim zapomniałam...
 - Jak mogłaś zapomnieć o czymś takim?! - podniosłam się na rękach, ale James natychmiast jednym ruchem dłoni, skłonił mnie do położenia się. Zaczął delikatnie gładzić mnie po czarnych, wiecznie splątanych włosach. Zaczęłam się zastanawiać, czy robi to sam z siebie, czy Lyonel kazała mu mnie uspokoić.
 Zapadła cisza i słyszałam tylko trzask ogniska. Nie rozmawialiśmy, dopóki delikatny głos Rose nie przerwał cichej mgły.
_____________________________________________________

Przepraszamprzepraszamprzepraszam, że nie dodałam nic przez miesiąc. Ale za to zrobiłam dwa rysunki przedstawiające Aroosę, może kiedyś je tu wstawię.
I przepraszam tych, którym zniesmaczyłam śniadanie/obiad/kolację. Ja na prawdę nie chciałam.
A, i wybaczcie ten okropny tytuł - jeśli ktoś ma jakiś pomysł, niech podeśle mi go w komentarzu, to zmienię.

5 komentarzy:

  1. Może i krótko, ale jak zwykle huragan emocji! Jestem nadal pod wrażeniem twoich pomysłów i tej nigdy nie kończącej się akcji. Co do rysunków - wstaw koniecznie! Umieram z ciekawości!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! James, jak się okazuje potrafi być miły wobec Aroosy ;) No i to bohaterskie poświęcenie Scorpiusa ^^ http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Miesiąc przerwy to naprawdę nie tak długo. Są osoby które nie dodają nic przez 2-3 miesiące a później jak by nigdy nic, wracają.
    Przepraszam że wchodzę dopiero teraz ale przez pewien wypadek rodzinny nie miałam czasu.
    Rozdział jest naprawdę super i nie jest taki krótki jak się wydaje...wiem że mi sie podoba tak samo jak szablon.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszesz :) naprawdę mi się podoba, ale ciężko czyta mi się z tego szablonu :) DZIĘKUJĘ

    ASIA. ZAPRASZAM DO MNIE ;* http://luckcook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń