- Hej - powiedziała cichym głosem
- Hej - Black przywitała ją nieco oschle. Po ostatnim zachowaniu Rose nie była pewna czy chce z nią rozmawiać tak jak kiedyś. Aroosa najchętniej wstałaby i wytknęła Rose prosto w twarz jak ich zostawiła, jak oni się tu męczyli podczas gdy ona żyła jak pączek w maśle*. Żeby się uspokoić, Aroosa wyciągnęła Zbiór z zniszczonego plecaka i zaczęła go kartkować. Nerwowo przerzucała strony dopóki nie trafiła na ilustrację przedstawiającą Arise na stronie siedemdziesiątej czwartej. Wiele razy przyglądała się tej stronie i nie pamiętała by zakuta w pelerynę zła wiedźma wyciągała do przodu ręce, jakby miała zamiar kogoś udusić. Gwałtownie usiadła, trzymając w dłoniach Zbiór. James poruszył się nerwowo i zerknął na nią. W jego przyćmionym umyśle pojawiło się czerwone światełko oznaczające, że nie pilnuje danej osoby prawidłowo. Lyonel kazała mu uśpić Aroosę na swoich kolanach. Zamiast tego dziewczyna, wyraźnie pobudzona, siedziała obok niego. Nie wypełniał prawidłowo zadania. Jego pani się to nie spodoba. Spróbował ją przyciągnąć do siebie, ale ona wstała i podbiegła do Lyonel. Zrobił to samo; przez przypadek trącił Rose łokciem. Ruda zachwiała się na patykowatych nogach i poleciałaby na podłogę, gdyby nie Jim stojący tuż obok. James nie zapamiętał Rose jako wychudzonej i przestraszonej kuzynki. W jego wspomnieniach wciąż figurowała jako roztrzepana i pełna życia dziewczyna. Wymamrotał ciche "przepraszam" i poszedł dalej.
- Ty! - Aroosa krzyknęła w kierunku siedzącej w kącie wiedźmy. Siedziała i z uwagą oglądała swoje ostre paznokcie, do których lepiej pasuje określenie pazury lub szpony.
- Czego? - zapytała ostro, nie zwracając najmniejszej uwagi na dziewczynę. Pewnie znowu przyszła z jakimś genialnym planem lub nowym docinkiem - pomyślała wiedźma. Aroosa uderzyła ją w twarz otwartą książką.
- Ups, przepraszam. Chciałam żebyś dobrze to zobaczyła - powiedziała przesłodzonym głosem.
Lyonel obrzuciła ją wzrokiem pełnym pogardy i szarpnęła za książkę, jednak dziewczyna mocno ją trzymała.
- Może wreszcie mi to pokażesz?!
- Z daleka. Arise wcześniej nie miała zamiaru nikogo udusić przez papier.
Wiedźma gwałtownie poderwała się z podłogi i tym razem na prawdę mocno pociągnęła za Zbiór tak, że wyrwała go z dłoni Aroosy. Przyglądała się ilustracji przez dłuższą chwilę i powiedziała:
- Arise się budzi. Mamy mało czasu.
Przez ten cały czas James stał obok i przyglądał się zaistniałej sytuacji. Rozumiał wszystko. Widział, że Lyonel udaje zdziwienie czy też strach. Ona wiedziała o tym dużo wcześniej. Powiadomiła o tym Jima, a on prawie natychmiast przyszedł. Rose tak na prawdę nie stęskniła się za przyjaciółmi. Byli tu tylko z rozkazu Lyonel.
Wiedźma podeszła do Teddy'iego i Albusa, siedzących przy Scorpiusie. Malfoy leżał z zamkniętymi oczami i sprawiał wrażenie śpiącego. Jednak on był w pełni świadomy tego co się wokół niego dzieje. Bardzo często krzyczał ze strachu i wił się po podłodze. Wszyscy martwili się o jego stan, było z nim coraz gorzej. Gdy spali budził ich wszystkich i kazał wyczarowywać światło by upewnić się, że nigdzie nie ma tu Nebba. Wciąż pytał kiedy stąd wyjdą. Pytał, czy umrze wśród kamieni. Pytał co z jego rodziną, a Aroosa mówiła, że u nich wszystko w porządku, mimo tego, że widziała jego umierającego ojca. Bała się, że ta wiadomość mogłaby zabić Scorpa. Jednak Lyonel się tym nie przejmowała i głośno oznajmiła, że Arise się budzi. Scorp otworzył szeroko oczy i zaczął krzyczeć. Teddy złapał go za ramiona i spróbował uspokoić. Albus trzymał go za dłoń i mówił uspokajające zdania. Po chwili pojawiła się Aroosa i uklękła przy nich. Spróbowała pomóc Teddy'iemu, ale nie była w stanie, więc pobiegła po Jamesa. Dopiero ich dwoje było w stanie usadzić Scorpiusa na miejscu.
- Wszystko będzie dobrze, Scorp - powiedział Albus. Na dźwięk tych słów blondyn rozpłakał się.
Po dziesięciu minutach chłopak uspokoił się na tyle, by przestać krzyczeć. Stał podpierany przez Teda i Jamesa. Tym razem Potter robił to z własnej woli - bez polecenia Lyonel. Wszyscy w tej komnacie, z wyjątkiem Lyonel i Jima, w jego mózgu figurowali jako "przyjaciele" więc to zachowanie było dla niego zupełnie normalne.
Lyonel stała na środku czegoś czego na pewno nikt nie nazwałby kołem. Ręce miała złożone na piersiach. James wiedział, że w ten sposób próbowała udawać kogoś ważnego. Jednak i on, i jego pani wiedzieli, że ważniejsza jest Aroosa. W końcu to pod jej opieką była dusza Arise.
- Jim, James, Ted, Scorpius i to przebrzydłe krucze dziecko - skinęła głową w stronę Aroosy - za kilka godzin muszą wyruszyć na poszukiwanie klatki. Coś jeszcze chcecie wiedzieć?
- Dlaczego to ty decydujesz za nas? - zapytała buńczucznie Aroosa.
- A widzisz jakieś inne wyjście?
- Hmm... No nie wiem... Może zapytanie nas czy wyrażamy na to zgodę?
- Wasza zgoda nie ma tu nic do rzeczy. Idziecie i tyle. Arise was wybrała, ją możecie pobić jak młodzi buntownicy, nie mnie - powiedziała i wróciła do swojego kąta.
Teddy czekał na moment, aż Scorpius zacznie wrzeszczeć lub płakać, jednak nic takiego się nie zdarzyło. Chłopak stał i patrzył pustym wzrokiem.
- Scorp, stary, słyszysz mnie? - zapytał Lupin
- Słyszę - odpowiedział Malfoy i znów patrzył niewidzącym wzrokiem.
Z cienia wyszedł Jim.
- Wchodzimy w korytarze za osiem godzin. Spakujcie tylko to, co wam jest potrzebne.
- Praktycznie mamy jedno, wielkie, puszyste nic. - zawołała do niego Aroosa, ale Jim nie zwrócił na to uwagi.
Jak każdy, lub prawie każdy, zauważył, ten rozdział napisałam w narracji trzecioosobowej. Narracja pierwszoosobowa zaczynała mnie już męczyć, dlatego spróbowałam napisać to trochę inaczej. Fakt, faktem, pierwszych dziesięć zdań napisałam w pierwszej osobie, ale udało mi się od tego odzwyczaić.
Druga sprawa to to, że nie biorę udziało w LBA. Bardzo mi przykro, ale obecnie nie mam na to czasu (dwa projekty, w dodatku jeden koordynuję, masa zadań domowych, koń do ogarnięcia i w najbliższym czasie również pies, o którego walczyłam ponad osiem lat).
Cierpię na wenus brakus, to dlatego rozdział nie pojawiał się tak długo.
* żyć jak pączek w maśle - określenie które stosuje mój nauczyciel historii gdy mówi o co drugim wyżej postawionym osobniku, który żył świetnie, mimo upadającego wszystkiego wokół niego
Świetne ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział:)
http://ja-pamietnik-i-opowiadania.blogspot.com/
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńJednak jakoś bardziej lubiłam narrację 1os. No coż...
Świetny rozdział! Czuję, że z tego przebudzenia wyniknie niezła jazda.
OdpowiedzUsuńhttp://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/
Cześć!
OdpowiedzUsuńPiszesz ciekawe opowiadania, bardzo się wciągnęłam w twoją opowieść i nie potrafię już jej nie czytać. Niestety dotarłam do tego rozdziału, dlaczego niestety? Bo jestem już na bieżąco i muszę czekać na opublikowanie kolejnych. Przeczytałam wszystkie części Harrego Pottera i sądziłam, że nikt nie będzie w stanie mnie bardziej zadowolić. Jednak się myliłam! :)
Jak dla mnie narracja trzecioosobowa lepiej ci wychodzi niż pierwszoosobowa. A przynajmniej ja mam takie odczucie.
Czekam na next! :D
vampireandmillionaire.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że opowiadanie Ci się podoba w takim stopniu :)
UsuńWspółczuję Ci tego, że musiałaś przebrnąć przez pierwsze rozdziały (ja sama ledwo co dałam radę, gdy musiałam sobie przypomnieć co i jak .-.).
Jeeeju, w końcu trafiłam na jakiś fajny blog o kontynuacji HP <3
OdpowiedzUsuńKontynuuj, bo Ci to cudownie wychodzi!
Na bank nie jestem tu ostatni raz :)
xmonmondeextraterrestex.blogspot.com